Dzień Kobiet

„I co, napiszesz coś na Dzień Kobiet?” – pyta kilka dni temu moja blogowa Managerka.

No jasne, że napiszę, mam jeszcze czas, przemyślę to, ułożę, ubiorę w słowa jak najmniej pokraczne i kto wie, może nawet wyjdzie zabawnie, albo sentymentalnie. No albo chociaż z polotem. Mam czas, zdążę.

***

„No i jak, masz już coś?” – dopytuje wczoraj, a ja zaczynam się złościć i szukać winnych, jak zawsze kiedy sprawy nie idą po mojej myśli. A myśli mam aż nadmiar, ten „dzień kobiet” siedzi we mnie i otwiera tyle skojarzeń, że nie sposób zebrać je i ująć w jakiekolwiek ramy. W dodatku wiele z nich jest tak intymnych, że nawet blog – jakkolwiek osobisty – nie jest właściwym miejscem, aby obnażać się i wymachiwać przed oczyma czytających historiami, które nie należą tylko do mnie. Nie, na taki rodzaj ekshibicjonizmu przyjdzie jeszcze właściwy moment.

Chciałbym więc zgodnie ze swoim życiowym obyczajem wycofać się po cichu, wymknąć się niepostrzeżenie od zobowiązań. Nieopatrznie zerkam jednak na pewną kłopotliwą statystykę: okazuje się, że niemal 80% moich „czytelników” to… czytelniczki. Nie wiem jak to rozumieć, wiem że mam kłopot. Myśli mi szumią, zapadam się coraz bardziej.

***

Gdzieś spomiędzy wspomnień wygrzebuję obrazy sprzed roku. Razem z kolegami-nauczycielami przygotowaliśmy dla koleżanek-nauczycielek program hmmm niemal artystyczny. Po lekcjach, w szkolnej sali teatralnej, w konwencji koncertu życzeń: ja w podwójnej roli – jako współprowadzący Jan Suzin, a także imitujący Andrzeja Zauchę, „śpiewając” spod wąsa, że byłaś serca biciem… Wszystko na kilka dni przed pierwszym zamknięciem szkół; wspomnienie ze świata, którego już nie ma, ze świata, do którego nie ma już powrotu, świata zatrzaśniętego za pordzewiałymi drzwiami czasu; a za tymi drzwiami pamięć i sentyment. Teraz już tylko ubi sunt, danse macabre i ostatnio słońca mniej, ostatnio noce bardziej ciemne. Teraz trwa świat, w którym próby śpiewania i zmiąchany goździk mogą być niewystarczającą formą wyrażenia uznania, prawda?

Tak więc…

***

Kobiety!

My, mężczyźni,

daliśmy Wam w swojej wspaniałomyślności cząstkę świata;
nie jesteśmy pewni, czy potraficie sobie z nią poradzić,
więc na wszelki wypadek,
w dniu Waszego święta,
przypominamy:

w Waszym/naszym świecie macie do odegrania konkretne role;
jeżeli potrzebujecie gotowych scenariuszy – oddajemy w Wasze ręce program TVP Kobieta, traktujcie go jako podręcznik należytych zachowań.

W Waszym/naszym świecie możemy oczywiście udawać, że jesteśmy sobie równi;
pozwalamy Wam wykonywać większość męskich zawodów,
ale nie oczekujcie w swej naiwności,
że będziecie zarabiały tyle co my.

W Waszym/naszym świecie możecie decydować o swoim rozwoju,
ale oczywiście tylko w ramach dopuszczalnych schematów
(patrz: TVP Kobieta i Katechizm Kościoła Katolickiego).

W Waszym/naszym świecie macie prawo decydować o swoich ciałach,
ale oczywiście tylko do momentu, kiedy ktoś z nas zadecyduje inaczej:

Wasze/nasze ciała mają być zawsze młode, ponętne, zmysłowe,
ale też oddane i wierne ponadczasowym ideałom
(patrz: TVP Kobieta, Katechizm Kościoła Katolickiego, filmy porno).

W Waszym/naszym świecie oddaliśmy Wam wszystko,
czego sami nie potrzebujemy:

okazjonalne używanie feminatywów, sprzęt gospodarstwa domowego, komedie romantyczne, urlopy macierzyńskie, kult maryjny, a nawet literaturę kobiecą, prawo noszenia szpilek i samodzielnego planowania remontów.

A dziś, w dniu Waszego święta,
pojawia się pytanie:

czy możemy dać Wam cokolwiek więcej?
JESZCZE więcej??

Bądźmy poważni,
Wasz/nasz świat jest już urządzony jak należy,
więc goździk i rajstopy wystarczą.

***

Drogie Kobiety,
Czytelniczki…

Tych kilka dni rozmyślań doprowadziło mnie do refleksji, że przez wiele lat przykładałem rękę do budowania Waszego/mojego świata w obecnym kształcie.

A na pewno zrobiłem za mało, by był inny.

Dlatego w dniu Waszego święta –

przepraszam.

*tekst z dnia 8 marca 2021

Leave a comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *